poniedziałek, 29 grudnia 2014

# 4

Photo by Toshihiro Gamo/ CC flickr.com 
 Podróż służbowa. Mała walizka, laptop w ręce i czarna, skórzana torba. To mój podstawowy zestaw, który w zupełności wystarcza na 2-3 dni pracy poza miejscem zamieszkania. Tym razem jadę pociągiem do Warszawy. W Gdańsku pusty wagon, później dosiada się mężczyzna. Na oko 30 lat, ewidentnie także w podróży służbowej. Na sobie ma oficjalny garnitur, lekki zarost, a perfumy poznałabym pewnie z kilometra. 

Patrzy na mnie bezczelnie. Świdruje wzrokiem tak,  że czuję, jak moja sfera intymna przestaje istnieć. Jednak Edward Hall był mądrym człowiekiem. Tworząc proksemikę udowodnił, jak wbrew pozorom niewiele wystarczy, aby zapanować nad komfortem drugiej osoby. Osaczyć ją lub - wręcz przeciwnie - sprawić, że poczuje się zupełnie obca.
Patrzy na mnie tak, a ja, niczym 15-latka, nie wiem, gdzie wzrok podziać. Lubię takich mężczyzn. Stanowczych, zdystansowanych i z góry pokazujących swoją pozycję. Sama mam mocny charakter. Takie połączenie daje w łóżku rewolucje!
- Podróż służbowa – postanowiłam przerwać to niezręczne myślenie.
- Tak. Kręci mnie Twoja pomadka. Nie przygryzaj warg, kiedy ze mną rozmawiasz. Chcę ją widzieć. To Chanel?  
- Wow, tak! 91 dokładnie. – pomyślałam, że jest bezczelny. Ale marzyłam już tylko o tym, by jak najszybciej wytarł całą tę szminkę.
Wstał i poszedł do łazienki. Ja bez słowa… poszłam za nim.
- Wiedziałem, że przyjdziesz. – powiedział nie kryjąc szyderczego uśmiechu i zamknął drzwi. Przycisnął mnie do nich, namiętnie, mocno pocałował w usta i siłą ściągnął na kolana. Wiedziałam, że tak to się skończy. Przecież nie oczekiwałam romantycznych, delikatnych pocałunków i trzymania za rączki.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, a już miałam penisa w buzi. Żadnej gry wstępnej, zbędnego macania, całowania czy stękania do ucha. Moją prywatną obserwacją jest, że wielkość penisa nierzadko idzie w parze ze wzrostem. Tym razem nie było inaczej. Jego penis był sporych rozmiarów, gruby, prosty.
Lubię klęczeć. Czuć, jak facet trzyma mnie za włosy, zdecydowanymi ruchami wkłada mi głęboko do buzi. Staram się brać jak najwięcej. Posłusznie i bez zająknięcia. On kierował mną dość brutalnie, ale z wyjątkowym wyczuciem. Doświadczenie da się odczuć. Wkładał zdecydowanie i głęboko, ale pozwalał mi łapać oddech.
Po paru minutach jęknął głośno i skończył w moim gardle. Przytrzymał mi głowę jeszcze przez chwilę, bym dokładnie wszystko wylizała i go poczuła. Kiedy wstałam, delikatnie chwycił moje pośladki, przyciągnął do siebie i znów namiętnie pocałował.
Reszta podróży minęła nam bez słowa. Bo o czym tu dyskutować? Wysiadaliśmy na tej samej stacji. Ja w swoją stronę, on w swoją.


P.S. Jutro wracam do Gdańska. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz