niedziela, 4 stycznia 2015

# 5

Photo by Christian Weidinger/ CC flickr.com 
 Mam skłonność do szybkich i bardzo intensywnych znajomości. Z początkiem 2015 roku trafił mi się totalnie spontaniczny wyjazd do pięknego miasta.
Początek banalny. Siedzimy ze znajomymi w barze, niedaleko nas inna grupka. Wśród nich mężczyzna, który przykuł moją uwagę, mimo że właściwie nie wiem dlaczego. Był dość przeciętny, koło 30stki. Kiedy poszłam do baru, przysiadł się do mnie na chwilę. Kulturalny, ułożony, ale przy tym uśmiechnięty i z poczuciem humoru. Porozmawialiśmy i dość niewinnie wymieniliśmy się telefonami. Zrobiłam wyjątek, bo podałam mu swój prawdziwy numer. 

Wróciłam do przyjaciół i dość szybko zapomniałam o całej sytuacji. Prawie całą noc nie spałam. Leżąc w łóżku, zaczęłam analizować każde słowo, gest, spojrzenie. „Co się ze mną dzieje?!” – pomyślałam tylko.
Drugi dzień wyjazdu (właściwie to pełny pierwszy, bo dotarłam na miejsce poprzedniego dnia wieczorem). Dzwoni, kiedy relaksuję się przy porannej kawie. Umawiamy się na obiad. Nieświadomie uśmiecham się szeroko na jego widok. Czas leci bardzo szybko. Po obiedzie kawa, spacer, drink. Bawimy się świetnie. Naprawdę dobrze czuję się w jego towarzystwie. Robi się dość późno. Zaprasza mnie do siebie…
Nie, nie rzuciliśmy się sobie w objęcia tuż po otwarciu drzwi. Nie zerwaliśmy z siebie ciuchów jak wygłodniałe zwierzęta. Nie było też mocnych i namiętnych pocałunków po szyi i jeszcze niżej. Uśmiechnął się szczerze i zaprosił do środka. Gadaliśmy dosłownie o wszystkim. Czułam się wyjątkowo swobodnie, zapominając o reszcie świata. Nim się obejrzeliśmy, było już bardzo późno. Spałam w jego koszuli, przytulona do gołego torsu. Imponowało mi, jaki jest troskliwy i opiekuńczy. Nie, nie kochaliśmy się tej nocy. Na seks zdecydowaliśmy się dopiero rano.
Spędziliśmy ze sobą trzy wspaniałe dni. Zadziwiające, że w ogóle nie nudziłam się przy tym człowieku, a rozbawić mnie potrafił nawet codziennymi czynnościami. Wszystkie kubki miał poukładane uchem do zewnątrz (by wygodniej było je wyciągać). Koszulki zakładał w komiczny sposób, zaczynając od lewej ręki, mimo że jest praworęczny. A po seksie potrzebował paru minut, by wrócić do żywych. Do tego gestykulowanie przy rozmowie telefonicznej i niecodzienna mimika w trakcie oglądania filmów w TV.
I wiecie co?
„Miłość może się znudzić. Nie można przez 24 godziny na dobę się uśmiechać i trzymać za ręce, bo drętwieją mięśnie.”

Wracam do siebie! 

4 komentarze:

  1. Mam pytanie. Na tym blogu opisujesz sytuacje ze swego zycia, czy wymyslasz?

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety takie mamy czasy. Choć w europie i tak jest lepiej niż w innych krajach np. kraje europejskie. Tam to dopiero kobiety mają smutne życie, całkowicie podporządkowane mężowi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie pozwolę sobie na to, żeby mężczyzna próbował mnie sobie podporządkować. :)

      Pozdrawiam

      Usuń