Photo by Jean Koulev/ CC flickr.com |
Przypomniał mi się Krzyś. Chłopczyk (tak, tak do niego
mówiłam), który ujmował mnie swoim wstydem, spokojem i jednocześnie namiętnością.
Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych na jednej z domówek. Patrzył na mnie
niewybrednie, ale w jego wzroku był taki… spokój. Chyba krępował się zagadać,
więc sama zaczęłam rozmowę. Szybko okazało się, że jest dobrze wychowany,
uprzejmy, ale także z dużym poczuciem humoru.
Spotkaliśmy się kilka dni później sam na sam. Był bardzo
wstydliwy, skrępowany, prawie w ogóle na mnie nie patrzył. „Jesteś naprawdę
piękna” – rzucił mi na zakończenie i szybko pocałował w policzek. Pomyślałam,
że to pewnie prawiczek, więc będzie dość nudno.
Spotykaliśmy się co parę dni. Kolacyjki, kino, spacery, długie
rozmowy i szampan na plaży. Poza całowaniem nie było nic więcej. Nie był
prawiczkiem, choć osobiście zastanawiałam się, jak do tego doszło, bo mimo
całej jego urody, w ogóle nie potrafił się za to zabrać. Postanowiłam wziąć sprawy
w swoje ręce.
Zaprosiłam go do siebie na kolację. Wcześniej wzięłam długą,
odprężającą kąpiel, obmyślając plan na wieczór. Przyszedł punktualnie z bukietem
czerwonych róż w ręce i butelką wina w drugiej. Dom przyozdobiłam świecami, a
siebie – pończochami, czarnymi koronkami, małą czarną i szpilkami. Taki
standardowy zestaw. W tle towarzyszył nam Benny Goodman.
Kolacja była poważna, ale nieoficjalna i spokojna. Taka
bez zarzutu. Po zjedzeniu siedzieliśmy obok siebie popijając wino. Delikatnie
masowałam mu jedną ręką kark i prosiłam, żeby się zrelaksował. Włączyłam
głośniej muzykę i powoli zaczęłam kołysać się przed nim na stojąco. Patrzyłam
mu w oczy, najbardziej namiętnie jak dotąd mi się to w życiu zdarzyło. Na
chwilę usiadłam mu na kolanach, pozwalając, by przytulił mnie do siebie jak
małą dziewczynkę.
Wstając, subtelnie zdjęłam buty i odrobinę podciągałam
sukienkę. Odwróciłam się tyłem do niego. Pokręciłam nieco biodrami, wypinając
pośladki w jego stronę. Nie miał odwagi mnie nawet dotknąć. Zdjęłam sukienkę i
odrzuciłam na bok. Skierowałam jego ciepłe dłonie na moją pupę. Zaczął ją
masować lekko i delikatnie. Odwróciłam się przodem do niego, na chwilę
pocałowałam. Zdjęłam pończochy i poprosiłam, by resztę ściągnął mi sam. Po paru
minutach stałam przed nim całkiem naga i bezbronna. Rozebrałam go ze
wszystkiego i uklęknęłam. Jego penis stał na baczność i był sporych rozmiarów.
Z chęcią wzięłam go do buzi, zajmując się nim naprawdę dobrze, z zaangażowaniem
i wyczuciem. Chwilę później leżeliśmy na łóżku, a ja całowałam go po całym
ciele i ocierałam się o niego jak kocica. Jęczałam mu cicho do ucha i
zapewniałam, że jestem tylko jego.
Wydawało mi się, że powoli się odprężał, ale mimo to nadal
był bardzo skrępowany. Zastanawiał mnie fenomen jego wstydu, bo naprawdę nie
miał do tego powodów – był przystojnym, młodym mężczyzną, dobrze zbudowanym, z
urzekającym uśmiechem i spokojnymi oczami.
Poprosiłam, by we mnie wszedł. Położył się na mnie i zrobił
to bardzo powoli i delikatnie. Dbał o każdy centymetr mojego ciała, nie chciał
zrobić mi krzywdy. Z każdą minutą wiłam się po nim coraz bardziej. Postanowiłam
zająć się wszystkim, dlatego później to ja
byłam na górze. Odchylałam głowę do tyłu, jęczałam głośno, masowałam go po
torsie, całowałam zachłannie po szyi. W trakcie całego seksu szczytowałam cztery
razy. Za każdym razem jęczałam mu prosto do ucha. Widziałam, jak dużą
satysfakcję mu to sprawiało. Pozwoliłam mu skończyć we mnie. Uważam, że to
tworzy jeszcze bliższą więź między kochankami.
Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy. Uczyłam go
wszystkiego, bo naprawdę w łóżku nie wiedział, jak się zachować. Natomiast po
kilkuset razach już wiedział, jak reaguje każdy centymetr mojego ciała. Był w
tym naprawdę dobry. Potrafił dać mi wszystko, czego pragnęłam.
W pewnym momencie seks spodobał mu się tak bardzo, że
postanowił – oprócz mnie – pieprzyć parę innych w tym samym czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz